Rotterdam 2014 #9: Ludzka geografia.

Data:

Konkursowy film „Arwad” (reż. Samer Najari, Dominique Chila) kameralnie fotografuje dramat rodzinny w trzech kolejnych odsłonach, nowelach oznaczonych imieniem. Opowieść rozgrywa się między centralną postacią filmu, Alim, a kobietami: Marie oraz Gabrielle. Mężczyzna wyjeżdża do Syrii w celu uporządkowania spraw po śmierci swojej matki i niedługo potem sam ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Zagadkowe utonięcie to niekoniecznie wypadek, ale może samobójstwo, planowane już wcześniej rozstanie się ze światem. Sekwencje snu przeplatają się z rzeczywistością, przeskoki w planach czasowych pozwalają na chwilę uwierzyć, że Ali jednak żyje. Mimo, że ten subtelny dramat nie jest radykalną pozycją programu rotterdamskiego, to i tak zostawia po sobie większy ślad niż konkursowe pozycje z Korei czy Rosji.

Inny, nieco starszy, niedosłyszący mężczyzna, uciekinier ze zniszczonej afrykańskiej wioski, jest centralną postacią filmu pt. „Shattering shadow” („L' éclat furtif de l'ombre”, reż. Alain-Pascal Housiaux, Patrick Dechesne). Przebywający we Francji, pracujący jako kurier bohater dochodzi do wniosku, że „wszędzie gdzie pójdzie, znajduje tylko kamienie”. Kamera swobodnie zmienia plan czasowy pokazując współczesność na przemian z młodzieńczym pobytem na czarnym lądzie. Pod koniec wędrówki po Etiopii, Adisu upamiętnia swoich zmarłych bliskich przy pomocy kamieni z dorysowanymi twarzami. I w pozornie lepszej, cywilizowanej Europie, natrafia na takie same kamienie w postaci bezdusznych ludzi, szefów, wyzysku i braku człowieczeństwa. Film pokazywany był w sekcji Bright future.

Dokument „Geographie Humaine” sparowany jest z filmem fabularnym „Gare du nord” (reż. Claire Simon) i pokazywany w sekcji State of Europe. Wszechświat w obu z nich stanowi paryski dworzec Gare du nord, po którym wędrujemy z przyjacielem reżyserki, starszym Algierczykiem. Wiele lat temu wyemigrował on do Francji, także doświadczył sytuacji bycia nielegalnym na własnej skórze. Aktualnie przeprowadza wywiady z postaciami napotkanymi na dworcu, oczywiście na tyle, na ile wyrażają na to zgodę lub mają czas biegnąc z pociągu do pracy. Europa w wydaniu francuskiego dworca to portrety osób często na długo rozstających się ze swoimi rodzinami, które musiały pozostać w ojczyźnie. Wiele postaci opisuje także doświadczenia związane z pozyskaniem narodowości lub statusu uchodźcy, niektórym w najbliższej przyszłości kończy się pozwolenie na pracę. Kamera dociera też do sprzedawców dworcowych sklepików z bielizną czy słodyczami, wypowiadają się osoby sprzątające teren dworca, a także o swojej opłakanej sytuacji opowiadają bezdomni. Odjeżdżające lub przyjeżdżające na stacje pociągi stanowią swoiste przerywniki w rozmowach. Mimo czysto dokumentacyjnej formuły film robi wrażenie i przywołuje specyficzne uczucie przebywania w międzynarodowym tyglu, takim jak, chociażby ten, w stolicy Wielkiej Brytanii.