Rotterdam 2014 #5: W piekle trzęsienia ziemi.

Data:

„- Wiesz co jest najpiękniejsze w Hiszpanii?” – pyta króla Hiszpanii a.d. 1870 jego żona – „To, że wygląda jak na płótnach”. Istotnie, producenci startującej w konkursie „Spadającej gwiazdy” (reż. Luis Minarro) dołożyli wszelkich starań o wierność detali i malowniczość kadrów. Producent wspaniałej „Aity” sięgnął po kamerę i opowiada historię Amadeo van Savoya, króla republiki hiszpańskiej, przedstawiciela wybranego przez lud. Nowoczesny i radykalny w swych poglądach książę szybko trafia na opór ze strony ministrów kraju oraz kościoła, jego walka o skuteczność sprawowania władzy szybko prowadzi do frustracji i rezygnacji. Jednocześnie film w bardzo nowoczesnej formie relacjonuje kontrowersje związane z sypialnią Amadeo – jego małżonka przyjeżdża na pewien czas z Włoch, jednak niedługo wraca z powrotem. Zdjęcia i kolorystyka filmu dopracowane są do perfekcji, myśl, że w Polsce ktoś mógłby nakręcić tak obrazoburczą wizję królowania np. Łokietka czy Jadwigi wydaje się anarchistyczna i grzeszna, ale także pociągająca.

Łopatologiczne sceny lektury książek marksistowskich psują układ długich i spokojnych ujęć Ramony - „Reimon” (reż. Rodrigo Moreno). Pokazywane w sekcji Spektrum kolejne dzieło autora „Ochroniarza”, to głos przeciwko rozwarstwieniu społeczeństwa na klasę bogaczy i ich biednych usługujących, dojeżdżających z prowincji na fizyczną harówkę. O ile tytułowa bohaterka zostaje przy akompaniamencie muzyki klasycznej ujmująco zaprezentowana podczas codziennych czynności, wędrówek do pracy, prasowania odzieży czy dokarmiania psów, o tyle sceny, w których jej pracodawcy-intelektualiści odczytują na głos fragmenty „Kapitału” są po prostu nieznośne. Reżyser nie powinien był tak grubą kreską musiał markować scen z udziałem Ramony, które podane bez wtrąceń książkowych uczyniłyby ten film znacznie lepszym.

„Mancanza-inferno” (reż. Stefano Odoardi) to filmowy eksperyment rozgrywający się we włoskim mieście L’Aquila zniszczonym trzęsieniem ziemi w 2009 roku i dotychczas nie odbudowanym. Reżyser realizuje pewien koncept, wedle którego zbiera mieszkańców i ustawia ich pośród gruzów, na placach kościelnych okratowanych i zagraconych po katastrofie i prosi o relacjonowanie swoich przeżyć związanych z trzęsieniem ziemi. Jednocześnie sugeruje widzom, że mamy do czynienia z pobytem w piekle, wypowiedzi na temat bezsilności wobec bezlitosnego żywiołu brzmią jednocześnie jak głosy zmarłych, którzy nie mają już siły sprawczej. W międzyczasie zagubionych w zaświatach bohaterów poszukuje anioł recytujący poezję: „Niechaj Twoja twarz pełna łez się rozświetli, a Twój cichy płacz podniesie się i rozkwitnie”. Tymi słowami zamierza ukoić pokonanych i zrozpaczonych mieszkańców. Punkt wyjścia ciekawy i przewrotny, realizacja dość monotonna, ale na pewno zakochają się w niej miłośnicy włoskiej recytacji. Póki co, Odoardi wygrywa ranking największej liczby festiwalowiczów, którzy opuścili salę podczas projekcji.

Hint dla zainteresowanych: reżyserem "Spadającej gwiazdy" jest Luis Miñarro, a nie Louis Morreno. Niby drobiazg, ale chcąc odszukać ten film, musiałam użyć nazwiska króla i nazwy festiwalu.

Już się poprawiłem, przepraszam za literówkę. Czasem pisząc na gorąco mogę popełniać gafy. Pozdrawiam i dzięki za komentarz.

Nie ma za co przepraszać. Ja tak tylko informacyjnie. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko pisane jest w locie.:)

Dodaj komentarz