Rotterdam 2014 #4: Po sygnale zostaw wiadomość.

Data:

Androgenicznego Sebastiana poznajemy w szwedzkim filmie konkursowym pt. „Something must break” (reż. Ester Martin Bergsmark). Długie, farbowane na czerwień kręcone włosy spięte w kucyk, koronkowa odzież wyszywana jednorożcami, sznur pereł i kolczyk w nosie to ulubiony image głównego bohatera, geja mieszkającego z koleżanką, poszukującego spełnienia i miłości swojego życia. Podczas bójki w obronie Sebastiana alias Ellie staje okutany w skórzaną kurtkę Andreas. Ich znajomość przeradza się w krótkotrwały związek, jako że rockman woli spotykać się z dziewczynami, a być może swojej prawdziwej homoseksualnej natury nie dopuszcza do głosu. Perypetie tej pary iskrzą na ekranie burzą hormonów, wariackimi eskapadami, ale też naiwnymi wyobrażeniami na temat miłości, której największym oddaniem jest zlizywanie czyjegoś odcisku buta z dywanu. Film kontrowersyjny, bezkompromisowy i dla odważnych, ale jednocześnie upraszczający wiele aspektów związku. Miłość jest ślepa, czyni wzniosłą nawet kąpiel w ściekach w otoczeniu śmieci.

Dokończony po śmierci reżysera Aleksieja Germana przez jego syna rosyjski film „Trudno być Bogiem” to ekranizacja powieści Borysa i Arkadija Strugackich. Pokazywana w sekcji Spektrum prawie trzygodzinna epopeja przenosi widzów na planetę Arkanar podobną do tej ziemskiej z czasów średniowiecza. Inteligenci zostają uwięzieni, a misję ich ratunku oraz krzewienia ideałów renesansu otrzymuje specjalny wysłannik Don Rumata. Kadry dosłownie toną w błocie, plwocinach, fekaliach i szczątkach zdechłych zwierząt. Z tego chaosu wyłania się wizja rozpaczy, nieobecności tytułowego Boga. Opowieść sugeruje bezcelowość działań mających na celu uczłowieczyć motłoch, gdzie prędzej czy później nawet w przypadku krzewicieli światłych idei dochodzą do głosu prywatne interesy, a systemy polityczne i tak przemijają jeden za drugim. Przesłanie nabiera dwuznacznego charakteru w odniesieniu do historii Rosji, doprawdy Bóg pozostaje tu milczący.

Czy można kogoś poznać odsłuchując nagrania z jego automatycznej sekretarki? Holenderski film „After the tone” (reż. Digna Sinke) skutecznie mierzy się z takim pomysłem. Wysłuchujemy wiadomości do Onno, pracownika biurowego, postanawiającego zniknąć na prawie rok. Tło nagrań stanowią statyczne ujęcia skojarzone z konkretnymi osobami. Wypowiada się dziewczyna Onno, jego tajemnicza kochanka z zagranicy, partner biznesowy, ekipa z pracy, siostra i matka. Nagrania stopniowo przechodzą od codziennych błahostek i aranżacji spotkań, przez niespokojne obawy związane ze zniknięciem bohatera, aż po smutne, pełne rezygnacji i rozpaczy wiadomości ciągle niedowierzające zniknięciu. Mimo, że nie jest to dokument i żaden artysta nie odważył się na podjęcie takiego ryzyka wobec swojej rodziny. Film ogląda się wyśmienicie, doskonale przemyślana jest kolej wypowiedzi oraz życiowe perypetie rodziny Onno relacjonowane pod jego nieobecność. „Po sygnale” znalazło się w sekcji Spektrum.